Czytaj…

 


 
1 – 16 Niedziela Zwykła – 21.07.2024
2 – Co przeczytasz w „Niedziela 29/2024”
3 – Co przeczytasz w „Gość Niedzielny 29/2024”
 


 
16 Niedziela Zwykła
 

Czytanie pierwsze
(Jr 23, 1-6)

Pan mówi: „Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają
owce z mojego pastwiska. Dlatego tak mówi Pan, Bóg Izraela, o pasterzach,
którzy mają paść mój naród: Wy rozproszyliście moje owce,
rozpędziliście i nie zajęliście się nimi. Oto Ja się zajmę
nieprawością waszych uczynków. Ja sam zbiorę Resztę mych owiec ze
wszystkich krajów, do których je wypędziłem. Sprowadzę je na ich
pastwisko, aby były płodne i liczne. Ustanowię zaś nad nimi pasterzy,
by je paśli; i nie będą się już więcej lękać ani trwożyć, ani nie
trzeba będzie szukać którejkolwiek. Oto nadchodzą dni, kiedy wzbudzę
Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując
roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego
dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To
zaś będzie imię, którym go będą nazywać: „Pan naszą
sprawiedliwością”

Czytanie drugie
(Ef 2, 13-18)

Bracia: W Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko,
staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem.
On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył
rozdzielający je mur – wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo
przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch rodzajów ludzi
stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i w ten
sposób jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem, w jednym Ciele
przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy,
zwiastował pokój wam, którzy jesteście daleko, i pokój tym, którzy
są blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do
Ojca.

Psalm
(Ps 23 (22), 1b-3a. 3b-4. 5. 6)

REFREN: Pan mym pasterzem, nie brak mi niczego

Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.

Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę,
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów.
Namaszczasz mi głowę olejkiem,
kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.

Aklamacja (J 10, 27)
Moje owce słuchają mego głosu, Ja znam je, a one idą za Mną.

Ewangelia
(Mk 6, 30-34)

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co
zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: „Pójdźcie wy sami
osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco”. Tak wielu bowiem
przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich
odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze
wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał
wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające
pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.

Komentarz
Dzisiejsza Ewangelia zaprasza nas do odkrycia, jak ważne jest odpoczywanie
w Panu. Apostołowie powracali z misji, którą Jezus im zlecił. Wyrzucali
złe duchy, uzdrawiali chorych i głosili Ewangelię1. To przypomina nam,
że w naszym codziennym zabieganiu również potrzebujemy czasu na
odpoczynek i zanurzenie w Bożym spokoju..


 

Uratowała mnie głęboka wiara
Skazano go na 10 lat pozbawienia wolności tylko dlatego, że walczył o możliwość wyznawania wiary katolickiej w ZSRR. Był więziony i musiał pracować w łagrach. Litewski kardynał Sigitas Tamkevičius, jezuita, opowiada Niedzieli o najtrudniejszych chwilach swojego życia, o Bogu i przebaczeniu.

O trudnej sztuce szukania dobra
Co byś zrobił, gdyby Bóg podarował ci odrobinę więcej życia?

Takie rozmowy, jak ta z litewskim kardynałem Sigitasem Tamkevičiusem, czyta się jednym tchem i zostają w człowieku na dłużej. Bywa, że stanowią punkt zwrotny, prowokują myśli, które nie zatrzymują się jedynie na obawie o naszą małą stabilizację, ale wędrują ciut dalej, dotykają ukrytej głębiej sfery ducha. Taka jest ta rozmowa – ma się wrażenie, niestety, nieco gorzkie, że oto słuchamy kapłana – świadka wiary, człowieka wielkiego kalibru z gatunku tych, których współczesny świat niestety traci.

Rosjanie skazali tego krnąbrnego litewskiego księdza na 10 lat łagrów, bo śmiał żądać prawa do swobodnego wyznawania wiary. Nie cackali się z nim, oj nie… Przeciągnęli go po dnie piekła w kilku łagrach, a gdy sądzili, że złamali mu ducha, kusili zmniejszeniem wyroku za wyparcie się Jezusa. Odmówił – i spotkała go za to kolejna kara. Dziś, z jasną twarzą i spokojnie ważąc słowa, mówi o przebaczaniu katom, o ocalającej sile wiary i o mądrości wypływającej z niepamiętania doznanego zła. Czytelnik dostaje tak ogromny ładunek pozytywnej energii, że rodzi się w nas pragnienie, by spróbować żyć podobnie. Nie „kłaniać się okolicznościom, a prawdom kazać, by za drzwiami stały” (s. 10). Tylko jak to zrobić?

Zapytano kiedyś starszych ludzi, czego najbardziej w życiu żałują. Jak łatwo zgadnąć, nikt nie mówił o pracy, karierze, znajomościach, luksusach, inwestycjach, lokatach i kapitale początkowym. Oczy im wilgotniały, gdy wspominali utracone miłości i przyjaźnie, zmarnowane okazje do zrobienia czegoś dobrego, wybieranie łatwych rozwiązań zamiast tych podpowiadanych przez sumienie; żałowali ciągłego braku czasu dla najbliższych, w tym dla dorastających dzieci. Jakże łatwo, przekonywali, w tym naszym poplątanym świecie zapomnieć o tym, co naprawdę ważne. Codzienne powolne rozmienianie się na drobne sprawia, że umykają nam rzeczy, które decydują o tym, kim jesteśmy. Pięknie ubrał ten stan w słowa wielki Gabriel García Márquez w swoim testamencie pełnym nieutulonego żalu za życiem. Napisał: „Jeśliby Bóg podarowałby mi odrobinę życia, (…) oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie. Spałbym mało, śniłbym więcej (…). Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują (…). Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. Przekonywałbym ludzi (…), że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości! (…). Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi… Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę. Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, gdy chce mu pomóc, aby się podniósł”. A zatem pamiętajcie, dodaje Márquez, że „jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj (…), miej czas, aby im powiedzieć «jak mi przykro», «przepraszam», «proszę», «dziękuję» i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni”.

Czasem zastanawiam się nad tym, o ile lepszym miejscem byłby świat, gdybyśmy słuchali podobnych rad. A tymczasem… Nie tak dawno w Sejmie odbyła się kolejna i zapewne nieostatnia bitwa o prawo do życia. Rosjanie zbombardowali szpital pełen chorych dzieci, w słonecznej Pensylwanii ktoś strzelał do kandydata na prezydenta USA i choć chybił, to zabił „przy okazji” niewinnego człowieka, a innych ranił. W Palestynie, w imię walki z terroryzmem, znów odebrano życie tuzinowi Bogu ducha winnych cywili. Czy świat rzeczywiście jest taki zły, bezmyślnie brutalny i nieobliczalny? A może to my patrzymy na niego przez spreparowany przez innych obiektyw? Za wiele wokół nas obrazów zła, które przeraża, za mało obrazów dobra, które inspiruje – czyż nie? Bo oto gdy o młodzieży mówi się źle lub z obawą, br. Marek ze słynnej ekumenicznej Wspólnoty Taizé opowiada o swoim doświadczeniu spotkania z młodymi Polakami, których – jak się wydaje – trochę nam zazdrości (s. 24-25). Para dojrzałych dziś ludzi pięknie mówi o tym, jak w świecie komercji udało im się ocalić wzajemną miłość (s. 68-69). Świat zmieniają pojedynczy dobrzy ludzie. Wiem, że to oczywistość, może jednak warto od czasu do czasu przypominać, że tych dobrych jest więcej…

Gniew Boga
Co pewien czas doświadczający różnych kataklizmów człowiek pyta, czy są to znaki od Boga?

Bóg się gniewa. Prorok Izajasz spróbował opisać Boży gniew w następujący sposób: „Oto imię Pana przychodzi z daleka, gniew Jego palący, Jego ciężar przygniata; Jego wargi pełne są wzburzenia, Jego język jak pożerający ogień. Tchnienie Jego jak potok wezbrany, którego nurt dosięga szyi. Przybywa przesiać narody sitem zniszczenia i włożyć między szczęki ludów wędzidło zwodnicze. (…) Pan da słyszeć swój głos potężny, pokaże, jak ramię swe opuszcza w wybuchu gniewu, wśród płomieni pożerającego ognia, wśród piorunów, ulewy i ciężkiego gradu” (30, 27-30). Minęły wieki od aktywności tego proroka, a obrazy kataklizmów, które pozostawił, wciąż powracają, niosąc spustoszenie i cierpienie. Czy podobnie jak Izajasz mamy je łączyć z gniewem Boga?

Gniew Boga ukazany na kartach Biblii
Nie jest on opisany jednym słowem czy jedną formą literacką, ale zawsze jest reakcją Boga na zło uczynione przez poszczególnych ludzi (por. np.: Lb 12, 9; Pwt 29, 18-20; 2 Sm 6, 7; 2 Krn 19, 2; Syr 5, 6-7) lub całe społeczności (por. np.: Lb 25, 3; 32, 10-11; Pwt 29, 25-27; Sdz 2, 14-15; Ps 78, 21; So 1, 18). W prezentacji form gniewu Boga pociechą jest to, że nie trwa on wiecznie, lecz tylko chwilę, choć w przeżywanym cierpieniu każda chwila staje się długa (por. np.: Ps 30, 6; Iz 26, 20; 54, 7-8; Mdr 18, 20-22).

Trzy słowa, trzy róże
Po 78 latach Kościół oficjalnie uznał za prawdziwe objawienia włoskiej mistyczki Pieriny Gilli.

Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe, obchodzono godzinę łaski dla całego świata. Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn, Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich. Jest moim życzeniem, aby ta godzina była rozpowszechniona. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej godziny łaski. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu” – te słowa usłyszała w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej 8 grudnia 1947 r. skromna pielęgniarka Pierina Gilli. Rzecz miała miejsce w niewielkim miasteczku Montichiari niedaleko Brescii.

Rodowód tzw. Polski Ludowej
Data 22 lipca jest symboliczną rocznicą zniewolenia Polski przez Związek Radziecki – pisał Jan Nowak-Jeziorański.

To, czego nie udało się wykonać imperialnej polityce Sowietów wobec Polski w 1920 r., zrealizowali oni w 1944 r. Latem tego roku powołali w Moskwie tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego pod kontrolą Kremla rozpoczął walkę o władzę. Jego finalnym celem miała być realizacja planu zniewolenia i sowietyzacji powojennej Polski.

Przygotowanie gruntu
Przygotowując się do realizacji swego planu, Kreml działał dwutorowo. Z jednej strony aktywizował swoją agenturę, która miała się stać wygodnym narzędziem politycznej dywersji, z drugiej – na forum międzynarodowym zwalczał Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na emigracji i jego struktury podziemne w kraju.

Komuniści działający w kraju (Krajowa Rada Narodowa, Polska Partia Robotnicza), by zdać egzamin z lojalności wobec Stalina, powtarzali sowieckie kłamstwa na temat zbrodni katyńskiej oraz tezę propagandy sowieckiej o „Polakach walczących u boku Armii Czerwonej” w odróżnieniu od armii podziemnej „rządu emigracyjnego”, która rzekomo nie chce walczyć z Niemcami. Jednocześnie już w połowie 1943 r. sowiecka partyzantka zaczęła zwalczać na Kresach polskie oddziały, by oczyścić przedpole dla nadciągającej Armii Czerwonej. Ta przekroczyła przedwojenną granicę II Rzeczypospolitej na początku 1944 r.

Kościół w sprawie sztucznej inteligencji
Czy na pewno chcemy nazywać „inteligencją” to, co nią nie jest? – pytał papież Franciszek.

Fascynująca i groźna – te słowa najlepiej opisują nauczanie papieża Franciszka o sztucznej inteligencji. Tak mówił na czerwcowym szczycie G7 i podkreślił to w lipcowym przesłaniu na spotkanie międzyreligijne w Hiroszimie. Zaznaczył, że jest to narzędzie zdolne do przynoszenia korzyści, ale też powodowania szkód. Szczególnie niebezpieczne jest w kontekście wojny. Franciszek podkreślił, że maszyna działa na zasadzie algorytmów, natomiast tylko człowiek może podejmować decyzje wypływające z serca. Szczególnie w trakcie podejmowania bardzo ważnych decyzji, które mają konsekwencje dla wielu, potrzeba ludzkiej mądrości. Niezwykle ważnym obszarem podejmowania decyzji są działania wojenne. „Nigdy żadna maszyna nie powinna decydować o odebraniu człowiekowi życia” – napisał papież we wspomnianym przesłaniu.

Wiele miejsca papież poświęcił sztucznej inteligencji na szczycie G7 w Borgo Egnazia w Apulii, który odbył się w połowie czerwca. Tam Franciszek przekazał, że „w dramacie, jakim jest konflikt zbrojny, należy pilnie przemyśleć rozwój i wykorzystanie urządzeń takich jak tzw. śmiercionośna broń autonomiczna, aby zakazać ich używania, począwszy już od faktycznego i konkretnego zobowiązania do wprowadzenia coraz bardziej znaczącej ludzkiej kontroli”.

Dlaczego media protestują?
Giganci cyfrowych platform zarabiają na pracy polskich dziennikarzy, ale nie chcą się dzielić dochodem – tak najkrócej można streścić spór polskich mediów z gigantami takimi jak np. Google, Facebook, Instagram czy Microsoft.

Moskwa kontra Watykan
Jan Paweł II osobiście kreował politykę wschodnią Stolicy Apostolskiej, czym wzbudził

Doktor Andrzej Grajewski, wybitny znawca spraw wschodnich, opublikował znakomitą książkę. Wydane przez Kolegium Europy Wschodniej ponad 600-stronicowe dzieło nosi tytuł W dialogu i zwarciu i jest poświęcone stosunkowi Stolicy Apostolskiej wobec sowieckiego komunizmu w latach 1917-91. Autor nie ogranicza się do relacji dyplomatycznych, gdyż przedstawia dramatyczną sytuację chrześcijan, a zwłaszcza katolików, pod panowaniem sowieckim. Przyczyną tego dramatu stało się powstanie systemu, którego założeniem była likwidacja chrześcijaństwa w każdej jego postaci. Gdy komunistom nie udało się zrealizować tego od razu, przy pomocy perfidnej propagandy, w którą zostały wprzęgnięte służby dyplomatyczne, usiłowali przekonać świat, że w Związku Sowieckim panuje wolność religijna. W rzeczywistości chodziło o to, aby wszystkich, którzy przeszkadzali w budowie „jedynie słusznego ustroju”, „wziąć za mordę”, jak wyjaśnił to obrazowo Leonid Breżniew Edwardowi Gierkowi w rozmowie cytowanej przez Grajewskiego.zaniepokojenie na Kremlu.

W antycznej krainie igrzysk
Przed nami olimpijskie emocje. Gdzie i kiedy odbyły się takie pierwsze rozgrywki sportowe? Co zostało z tamtych miejsc?

Ojczyzna igrzysk olimpijskich to grecka Olimpia, zachodnia część Peloponezu, niemal przesiąkniętego antycznym klimatem. To najdalej na południe wysunięta część Półwyspu Bałkańskiego. Co warto zobaczyć w tym rejonie, a także w samej Grecji?

Pierwsze igrzyska
Te udokumentowane odbyły się w 776 r. przed Chr. Na czas rozgrywek sportowych wstrzymywano wojny i ogłaszano „pokój boży”. Zawieszano wykonywanie kary śmierci i tok procesów sądowych. Okres ten trwał 2 miesiące, a składało się na niego 5 dni igrzysk – pozostałe były przeznaczone na podróż zawodników i widzów do Olimpii i z powrotem do domu. Zawody odbywały się w sześciu konkurencjach: biegi, rzut dyskiem i oszczepem, skok w dal, zapasy, boks, wyścigi konne i zaprzęgów.

Niedziela szczecińsko-kamieńska (Kościół nad Odrą i Bałtykiem)

Kołowo
Pamięć o rotm. Pileckim
Jesteśmy zbulwersowani usunięciem z wystawy w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku postaci dających świadectwo patriotyzmu i niezłomnej walki o dobro Ojczyzny.

Z wystawy głównej usunięto fragmenty dotyczące rotm. Witolda Pileckiego, św. MM Kolbego oraz bł. rodziny Ulmów.

Postać rotm. Pileckiego dla wielu Polaków jest wzorem bohaterstwa oraz symbolem oporu przeciw systemom totalitarnym. Jego pamięć postanowili uczcić mieszkańcy Kołowa, wsi znajdującej się w środku Puszczy Bukowej. Dzięki mieszkańcom i sołtysowi, Kazimierzowi Bejnarowiczowi, powstał pomnik poświęcony rot. Pileckiemu. Na tablicy znalazły się jego słowa: „Kochajcie ojczystą ziemię, kochajcie swoją świętą wiarę i tradycje własnego narodu”. 21 czerwca odbyło się odsłonięcie i poświęcenie pomnika. Poprzedziła ją Msza św. odprawiona w intencji bohatera i innych Żołnierzy Wyklętych. Sprawowali ją trzej księża chrystusowcy. Skąd W. Pilecki czerpał swoją siłę ducha?

Resko Maryją silne!
Obraz Matki Bożej Reskiej cieszy się czcią wiernych od chwili przeniesienia go do świątyni w 1945 r. W lipcu świętowano drugą rocznicę koronacji wizerunku Maryi.

Rzym w remoncie
Przygotowanie do Roku Świętego 2025 – tu każdy może coś dobrego zrobić.

Wybraliśmy się rodzinnie do Rzymu. Chcieliśmy pobyć razem w ważnym miejscu w ważną dla nas rocznicę. Taki rodzinny jubileusz przypominający jak bardzo wszyscy razem zostaliśmy obdarowani przez Najwyższego. I jak powinniśmy być wdzięczni. Wyjazd świetnie się udał, choć zastaliśmy Wieczne Miasto, co tu gadać, w kapitalnym remoncie. Do Bazyliki św. Piotra wejść stosunkowo łatwo, tłumów nie ma, ale w jej wnętrzu wiele ważnych ołtarzy, w tym główna Konfesja św. Piotra, jest zasłoniętych i niedostępnych – remont. Zamieszkaliśmy w pobliżu Piazza del Popolo, bo tam jest piękna bazylika Santa Maria del Popolo z moimi ulubionymi freskami – zamknięte, remont. Poszliśmy do sławnej Fontanny di Trevi – nie ma wody, remont (w tym miejscu chwilowy, następnego dnia woda już była). Trzy fontanny na Piazza Navona – wszystkie otoczone płotem, w remoncie. Centralny rzymski plac, Piazza Venezia – zamknięty, w remoncie. Oczywiście w Rzymie jest wystarczająco wiele atrakcji, by zawsze było wiele do zobaczenia, ale ilość remontów jest uderzająca. A przyczyna dość oczywista – Stolica Chrześcijaństwa przygotowuje się na Rok Jubileuszowy 2025.


 

Czy potrzeba nowego Blachnickiego?
Przyznam, wzruszył mnie czytelnik, pan Władysław z Warszawy, który po moim ostatnim felietonie wstępnym jął mnie pocieszać: „50 lat temu opowiadano, że bogaci Amerykanie, czasem tzw. nuworysze, działają według schematu. Udają się do psychoanalityka, ten po ich zbadaniu przygotowuje listę książek, które powinny znajdować się w ich domowych bibliotekach. Następnie udają się do firmy, która według owej listy przygotowuje ściankę (drzwiczki) do baru, może grzbiety namalować czy wyrzeźbić i pewnie musi dostać zezwolenie od wydawców ze względu na prawa autorskie… Jak widać, proceder nie jest nowy”.

Pocieszenie dotyczyło, wspomnę tylko, mojego zażenowania kilimem na ścianę mającym imitować bibliotekę. Czytelnik mnie wzruszył, ale jako że zasiadałem do pisania kolejnego wstępniaka, przeleciała mi jedynie przez głowę niespokojna myśl – czy zrobiłem się już zgorzkniałym koryfeuszem epok minionych? Zwłaszcza że znów miałem ponarzekać, tym razem na sztuczną inteligencję. W jedną z lipcowych nocy śniłem tylko i wyłącznie o niej, nie żartuję! Cała noc koszmarów związanych ze sztuczną inteligencją wzięła się zapewne z przeżyć, których doświadczyłem za dnia.

Rankiem usiłowałem obrabiać zdjęcia w najpopularniejszym edytorze, który zaoferował mi, że może stworzyć każdy obraz, jaki mi się tylko zamarzy. Skusiłem się i… to był błąd. Zamiast domu na skale zapragnąłem białego kościoła z czerwonym dachem i w kilka sekund na skale stanęła świątynia. Wyglądała realistycznie, tak jak wodospad, który kazałem programowi wypuścić ze skały. Piszę dziś sobie o tym lekkim piórem, ale nie było tego dnia lekko ze świadomością, że cała rzeczywistość – jak to kiedyś wieszczyłem złowrogo za kanadyjskimi naukowcami – zaczyna się robić przekłamana. Na to wszystko nałożył się artykuł o tym, że jeden z technologicznych gigantów wymyślił już taką sztuczną inteligencję, która mówi głosem dowolnej osoby, i to o wiele bardziej realistycznie niż oryginał. Jest to tak niebezpieczna technologia, iż gigant doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie należy groźnego narzędzia sprzedawać nikomu. „Aha… do czasu” – pomyślałem, rozgoryczony idąc spać. Trudno się więc dziwić skołowanemu umysłowi, że przez całą noc snuł koszmary wyłącznie na ten jeden temat.

Kiedy 70 lat temu ministranci wraz z księdzem Blachnickim ruszyli na rekolekcje, których kontynuacją było powstanie jednego z największych ruchów młodzieżowych w Kościele, nie mieli pojęcia, w czym tak naprawdę biorą udział. Po latach sprawdzamy, co się zmieniło i ile tamtej oazy jest w dzisiejszych oazowiczach. Jeden z księży prowadzących rekolekcje oazowe twierdzi, że dzisiejsi młodzi „tęsknią za spotkaniem”, choć jednocześnie internet jest „kontynentem, na którym żyją”. No cóż, istnieje zatem obawa, że już niedługo spotkają się z kimś, kto w gruncie rzeczy nie istnieje, został jedynie wykreowany jako zaliczka na poczet ich – stworzonych przez tenże internet – potrzeb. A przecież to spotkanie z Jezusem jest w oazie najważniejsze. Czy potrzeba nam nowego Blachnickiego? Nie wiem. Może wystarczy spora grupa, która umiejętnie przełoży go na współczesny dziwny język i opowie o nim młodym?

Jazz band księdza Franciszka. Czy Ruch Światło-Życie zachował pierwotny dynamizm i nie zmienił się w muzeum im. ks. Blachnickiego?
Czy jest ruch w Ruchu Światło–Życie? Oaza żyje czy zaczyna przypominać skansen?

Pierwszy ruch wielkiego ruchu. 70 lat temu odbyła się pierwsza oaza
Roześmiani ministranci z Rydułtów koło Rybnika, obciążeni plecakami, wskoczyli na pakę ciężarówki Star 20. Nie mieli pojęcia, że biorą udział w historycznym wydarzeniu, a Ruch, który powstanie m.in. w oparciu o doświadczenia z ich wyjazdu, zmieni Polskę. 70 lat temu odbyła się pierwsza oaza.

Bóg wierzy w młodego człowieka. Co wydarzyło się na Festiwalu Życia w Kokotku?
„Szluga zapalisz, wypijesz piwo ze znajomymi, poimprezujesz, to jest spoko, ale na krótką chwilę. Niestety, dziś młodzi żyją chwilą, dla nich się liczy, by zaraz mieć ulgę” – słyszę na Festiwalu Życia w Kokotku.

W rodzinnym domu stworzyli schronisko dla bezdomnych
Trzej bracia wstąpili do tego samego zgromadzenia, a swój rodzinny dom zamienili w schronisko dla bezdomnych. To się nazywa czysta Ewangelia!

Gazeta Wyborcza – dwie dekady walki ze szkolną katechezą
O metodach walki ze szkolnymi lekcjami religii, stosowanych od lat przez „Gazetę Wyborczą”, mówi ks. dr Mateusz Wójcik.

Adolf Bocheński: geopolityk i bohaterski żołnierz, który przewidział pakt III Rzeszy z Sowietami
80 lat temu na przedpolach Ankony zginął podporucznik Adolf Bocheński, jeden z najważniejszych polskich pisarzy politycznych w XX wieku. Człowiek niespotykanej odwagi, bohater spod Narviku, Tobruku i Monte Cassino. Jak wspominał go jeden z kolegów – pierwszy intelektualista, który okazał się wzorowym żołnierzem.

Krwawa kwidzyńska sobota – po 42 latach jest akt oskarżenia
Krzycząc: „My wam wybijemy Solidarność!”, „Pachołki Reagana, będziecie wisieć do nogi!” i „To za podniesienie ręki na władzę ludową!”, strażnicy więzienni przez cztery godziny tłukli internowanych pałkami, łamali im kości i odbijali nerki, kopali ich i szczuli psem. W lipcu 2024 roku, po 42 latach, prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec 27 z nich.

Komuno wróć! – z czego wynika nostalgia części młodego pokolenia do PRL?
Nostalgia za PRL więcej mówi nam o współczesnej niż o tamtej Polsce.

Ani przełom, ani porażka. Jak eksperci oceniają decyzje podjęte na 75. szczycie NATO?
„Most do członkostwa czy polityczny unik” – takie pytanie zadali sobie eksperci polskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, komentując decyzje w sprawie Ukrainy podjęte na 75. jubileuszowym szczycie NATO.

Powyborczy klincz nad Sekwaną. Stabilizacja polityczna we Francji jeszcze bardziej się oddaliła
Ryzykowny plan prezydenta Macrona powiódł się w połowie. Po wyborach parlamentarnych we Francji udało mu się powstrzymać marsz po zwycięstwo Marine Le Pen, oddaliły się jednak szanse na zachowanie władzy w Zgromadzeniu Narodowym.

Sztuczna krew zrewolucjonizuje transfuzje?
Nie jest łatwo ją wytworzyć. Jednak w przyszłości może wspomóc system krwiodawstwa. Na jakim etapie są prace nad sztuczną krwią?

Śmierć „Wodzireja”. Odszedł Jerzy Stuhr – twórca wszechstronny
Jerzy Stuhr, który 17 lipca spoczął na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, zostanie w pamięci przede wszystkim jako aktor filmowy i teatralny.

Świecenie w świecie
Zeświecczenie duchownych ma związek z brakiem duchowości świeckich.

Nieraz się słyszy, że największym zagrożeniem dla kapłanów jest zeświecczenie. Niedawno w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu powtórzył te słowa bp Damian Bryl. Z pewnością to słuszna diagnoza: duchownym zagraża zeświecczenie. Ale kiedy to czytałem, uderzyła mnie myśl, że przecież to samo grozi świeckim – i śmiem twierdzić, że jest to zagrożenie nie mniej poważne.

Ktoś powie, że to absurd, bo świecki z natury jest zeświecczony. Sama nazwa na to wskazuje. Ano właśnie – nazwa. Określenie „świecki” pochodzi od słowa „świat”. Ja tego w dzieciństwie dość długo nie wiedziałem, bo myślałem, że „świecki” wziął się od świecenia. No, taki źródłosłów byłby niezły i pasowałby do stwierdzenia Jezusa „Wy jesteście światłem świata” i do wezwania, żeby nasze światło świeciło przed ludźmi. Nasze – wszystkich tych, którzy Go spotkali i postanowili żyć Ewangelią. Chrześcijanin, który nie świeci, jest wyznawcą do bani, bo nie pociąga, tylko odstrasza. I to dotyczy każdego, kto ma się za człowieka Chrystusa. Przejęcie się Zbawicielem i podporządkowanie Mu całego życia to nie jest tylko domena księży i osób zakonnych, dzisiaj coraz wyraźniej to widzimy. Jeśli „świecki” ma dziś oznaczać kogoś, kto nie ma osobistej relacji z Bogiem, bo uważa, że od kontaktów z Nim są specjaliści, to ktoś taki wkrótce mentalnie lub nawet fizycznie podpisze akt apostazji.

Bez motywacji duchowej nikt dziś dłużej niż na chwilę nie pozostanie w Kościele. W obliczu oferty, jaką ma „ten świat”, ostoi się tylko taki świecki, który dużo lepszą ofertę odnalazł w Bogu. Spotkał Jezusa i zaczął świecić. I to jest zupełnie nowa jakość życia, przy której grzeszne wabiki „tego świata” nie znaczą nic, a nawet stają się odrażające.

Ja, dzięki uczestnictwu w życiu wspólnoty o charakterze ewangelizacyjnym, znam wiele takich osób. Widzę, jak się ludzie nawracają – i to ma przełożenie na ich życie. To, z czego do niedawna kpili, teraz jest ich pasją i przynosi im poczucie sensu, którego daremnie szukali poza Kościołem. Wracają do wspólnoty wierzących, do sakramentów, do codziennej modlitwy, odkrywają Pismo Święte. Nagle te „kościółkowe” rzeczy zaczynają błyszczeć blaskiem, którego w ogóle nie znali.

Duchowni, którzy posługują takim środowiskom, sami się nimi niesamowicie budują. Widzą, że są bardzo potrzebni i bardzo kochani, a to – poza osobistą modlitwą – najlepsze zabezpieczenie przed zeświecczeniem.

Do osób z tych środowisk można by się zwracać tak, jak św. Paweł: „do świętych, którzy są w…”. Właśnie tak, bo ludzie, gotowi spełnić każde życzenie Boże, są święci. Jeśli „świeckość” ma oznaczać świętość, to owszem – niech wszyscy, nawet duchowni, będą świeccy. I niech świecą.

Sprint obłędu

Władze USA dążą do utrwalenia ideologii gender w prawie federalnym. Przestrzegli przed tym biskupi Robert E. Barron i Kevin C. Rhoades. Przypomnieli, że papież nazwał gender „najokropniejszym niebezpieczeństwem” obecnego czasu. Wskazali, iż w ciągu ostatnich kilku lat agencje federalne metodycznie pracowały nad promocją tej ideologii kosztem praw osób wierzących. „Ostatnio ten ciągły marsz stał się sprintem” – stwierdzili, wskazując na przyspieszenie legislacyjne w tej sprawie. Forsowane ustawodawstwo nie liczy się z prawami chrześcijan, np. nakładając na szpitale katolickie obowiązek przeprowadzania operacji „zmiany płci”. Biskupi stwierdzili: „Zasady te promują ideologiczny światopogląd sprzeczny z podstawowym porządkiem natury ludzkiej”. W USA jak w Polsce – jaka władza, takie porządki.

Co z dziećmi

Według sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej” 45,6 proc. badanych sprzeciwia się prawu jednopłciowych związków partnerskich do wychowywania dzieci, natomiast 51,7 proc. popiera tę opcję. Wśród tych ostatnich dominują wyborcy koalicji rządzącej – w tej grupie aż 84 proc. ankietowanych popiera powierzanie takim parom dzieci, a tylko 15 proc. się sprzeciwia. I wszystko pasuje: kto głosuje na polityków domagających się zabijania dzieci nienarodzonych, tego i stan wychowania dzieci narodzonych specjalnie nie martwi.

#MłodziKsiędzaJerzego
Błogosławiony ksiądz Popiełuszko faktycznie może być dziś dla współczesnej młodzieży wzorem.

Zaskoczyli mnie i urzekli. Szesnasto-, może osiemnastolatkowie stali z puszkami w rękach, ubrani w koszulki z napisem: „Ludzi zdobywa się otwartym sercem, a nie zaciśniętą pięścią”. Radośni, uśmiechnięci, chcą zmieniać na lepsze świat, tak jak ich idol. Pragną, jak on, nieść innym dobro, nadzieję, miłość. „Młodzi księdza Jerzego”, jak mówią o sobie, zbierali w minioną niedzielę fundusze na Szkołę Letnią im. ks. Popiełuszki dla uczniów i nauczycieli ze szkół średnich z całej Polski. Po każdej Mszy Świętej w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, tuż obok grobu i Muzeum Błogosławionego, dawali świadectwo swojej „przygody” z księdzem Jerzym. Przejmujące były ich wypowiedzi, dało się odczuć, że autentyczne.

Zostałam z nimi dłużej. Duże wrażenie wywarła na mnie rozmowa z jedną z dziewcząt. Zmieniło się jej postrzeganie Boga, który jeszcze do niedawna był dla niej kimś, kto skrupulatnie liczy każdy grzech, a potem za niego karze. Gdy poznała życie ks. Popiełuszki, odnalazła Jezusa Miłosiernego i kochającego, wyleczyła się z depresji i teraz opowiada o tym rówieśnikom. Dla innej dziewczyny olśnieniem było, gdy usłyszała, że ks. Jerzy miał ciągle kłopoty ze zdrowiem i musiał na stałe przyjmować leki. A mimo to się nie poddawał, prowadził intensywne życie, realizował swoje marzenia, po prostu był sobą. Dla niej jest on właśnie „patronem bycia sobą mimo przeciwności, które nas w życiu spotykają”. Przejmujące było też dla mnie wyznanie ucznia szkoły średniej, który zwrócił uwagę na niezłomną postawę księdza Jerzego w wojsku. Zaimponowały mu męstwo i wierność do końca. To, że kapłan nie uległ naciskom dowódców i nie przestał się modlić ani nie pozwolił zdjąć sobie medalika z szyi, mimo iż musiał za karę np. stać boso na śniegu. Chłopak miał łzy w oczach, gdy o tym mówił.

Spotkanie z #MłodymiKsiędzaJerzego (mają profil na Facebooku, nagrywają filmiki na TikToku) to dla mnie ważne doświadczenie. Po pierwsze – ucieszyłam się, że Popiełuszko faktycznie może być dziś dla młodzieży wzorem. Po drugie, zrozumiałam, że warunkiem dotarcia z nauczaniem ks. Jerzego do kolejnych pokoleń jest skupianie się na jego życiu i na tym, jakim był człowiekiem i jakim księdzem. To do nich przemawia nawet bardziej niż męczeństwo.

Dodaj do zakładek Link.

Komentarze są wyłączone.